richy0170_speaking_training_2bb07301-77f1-4df8-9e03-78cdb4bb88b2

Czy można samemu pracować nad dykcją?

Oczywiście, że tak. Wiele osób to robi. Jeśli myślałeś, że jest to zarezerwowane wyłącznie dla aktorów czy dziennikarzy to zaraz przekonasz się, że jest inaczej.

Istnieje niewiele osób, które mają dobrą dykcję same z siebie i nie jest to „dar od Boga” a wypadkowa wielu czynników. Pozostała grupa osób, które w naszym odczuciu mówią niezwykle wyraźnie, nauczyła się tego podczas systematycznego i uporządkowanego treningu.

Ten post przedstawia różnicę pomiędzy samodzielnym usprawnianiem wymowy a treningiem pod okiem logopedy. Konkretne wskazówki znajdziesz w następnych postach. Niemniej zachęcam Cię do przeczytania do końca.

Dobra dykcja to nie wiedza…

Przejdźmy do konkretów. Aby zobrazować Ci z czym będzie się wiązała samodzielna praca musze przybliżyć Ci trochę czym dykcja w ogóle jest. Po pierwsze jest to umiejętność. Jak każdą inną trzeba wzmacniać, trenować i robić to w miarę regularnie. Można by ją porównać do biegania – każdy z nas potrafi biegać. Jeśli zaczynasz trenować regularnie, to jesteś w tym coraz lepszy. Możesz robić ćwiczenia by poprawić swój czas – wzmocnić tę umiejętność a kiedy przestajesz, twoje wyniki spadają.

Czy w takim razie muszę cały czas ćwiczyć? I tak i nie – zależnie od tego co chcesz osiągnąć. Dykcja to nie wiedza a umiejętność. Wyobraź sobie teraz dwie sytuacje:

1) Nigdy nie trenowałeś biegania ale wyznaczasz sobie cel np. pół maraton. Po jakimś czasie udaje Ci się go zrealizować po czym odpuszczasz bieganie na dwa lata – po prostu nie masz ochoty.  Jaka będzie Twoja forma po tych dwóch latach?  Lepsza, czy gorsza niż kiedy zaczynałeś? Lepsza.

2) Po zrealizowaniu celu (pół maraton) nie starasz się już poprawiać wyników a jedynie utrzymać względną formę. Jak myślisz, żeby Ci się to udało musisz trenować tak samo intensywnie? Nie.

Podobnie jest z dykcją, ale trochę łatwiej. Bo trudno sobie wyobrazić sytuacje w której na dwa lata rezygnujesz z mówienia 😀

Sekwencja, ruch i precyzja. Artykulacyjne tango.

Drugą rzeczą, którą powinieneś wiedzieć o dykcji, to fakt iż jest to nic innego jak praca mięśni. Każdej głosce jaką wypowiadamy przypisane jest bardzo konkretne ułożenie języka i/lub warg. W prostym zdaniu takich pozycji jest kilkanaście. A ile czasu zajmuje Ci wypowiedzenie takiego zdania? Mniej niż 2 sekundy. Dokładnie tyle samo czasu ma Twój język by przemieścić się do tych wszystkich kilkunastu ustawień. Język to też mięsień – żeby był w formie, trzeba go regularnie ćwiczyć.

Wyobraź sobie, że każdy dźwięk języka polskiego to figura taneczna. Perfekcyjne wykonanie wszystkich figur z osobna nie sprawia, że dobrze tańczysz. Dopiero ich sprawne wykonywanie w określonej sekwencji czyni Ciebie mistrzem. Tak w dykcji jak i w tańcu, zdarza się, że figura sama w sobie nie jest trudna ale w konkretnym połączeniu już tak. Zróbmy eksperyment:

         Wypowiedz na głos (koniecznie):

                            No i cóż, że ze Szwecji…

A teraz:

                            No i cóż – nie udało się.

                            Powiedział, że nie.

                            Wracam ze Szwecji.

W obu analizowanych przez nas umiejętnościach tempo (szybkość mówienia), stopniuje trudność i świadczy o mistrzostwie. Spróbuj teraz No i cóż, że ze Szwecji… wymawiać coraz szybciej.

Zatem aby poprawić swoją wymowę powinieneś ćwiczyć konkretne zestawienia głosek lub wyrazów. Podobnie jak w tańcu – jeśli wyjdzie Ci raz nie znaczy, że od teraz będzie Ci wychodzić zawsze. Trzeba nabrać wprawy i płynności.

Logopeda – oszczędzacz czasu.

A cha… moglibyście pomyśleć – oto puenta marketingowa! Nic bardziej mylnego. Jak wspomniałem na początku, opisuję czym jest samodzielna praca nad dykcją oraz różnice w pracy z logopedą.

Żyjemy w czasach gdzie dostęp do informacji jest nieograniczony i natychmiastowy, gdzie nauczenie się czegoś samemu jest jedynie kwestią determinacji i czasu. Logopeda nie jest przepustką byś z swojej wymowy zrobił atut, element własnej marki osobistej. Co więcej – on nie zrobi tego za Ciebie! On Ci pomoże i ułatwi cały proces. Jak?

Po pierwsze, da Ci materiały do pracy. Logopeda spędził wiele godzin na szukaniu wartościowych narzędzi do pracy, dzięki czemu Ty nie będziesz musiał tego robić. Być może masz już w domu książkę z łamańcami artykulacyjnymi bądź znalazłeś fajne w necie… Logopeda powie Ci od których najlepiej zacząć, które pominąć a które będą istotne szczególnie dla Ciebie.

Po drugie, nauczy Cię jak wykonywać te ćwiczenia w taki sposób aby dawały Ci maksimum postępu. Możesz iść na siłownie i skakać od przyrządu do przyrządu. Metodą prób i błędów odkrywać jak się je obsługuje. Coś tam poćwiczysz, zakwasy będziesz mieć ale czy to o to chodzi? Jak już wspomniałem – dykcja to umiejętność oparta na pracy mięśni. Żeby mieć większe sukcesy trzeba to robić w sposób uporządkowany i przemyślany.

Po trzecie, logopeda zweryfikuje Twoje postępy i pokaże Ci jak samemu to robić. Będzie nadzorował rozwój, tego co w samodzielnej pracy na dykcją jest istotne – świadomości artykulacyjnej i umiejętności uważnego słuchania samego siebie.

Do wszystkich tych rzeczy jesteś w stanie dojść całkowicie samemu. Musisz jedynie mieć na uwadze, że będziesz popełniał błędy i nierzadko szukał po omacku. Spotkania z logopedą oszczędzą Ci tego i mogą uratować Cię przed utratą motywacji na początku drogi.

Wyjątek – czyli kiedy samemu nie bawić się z dykcją bo narobisz sobie więcej szkody.

Niestety nie jest tak kolorowo, że absolutnie każdy może pracować samodzielnie … Jedynym kryterium jest wada wymowy. Musisz być ze sobą szczery. Czy mam wadę wymowy czy nie? Zależnie od odpowiedzi, potrzebny Ci jest albo trening dykcyjny by wejść na wyższy poziom, albo terapia wymowy by osiągnąć normę języka polskiego. To jak sam siebie słyszysz i to co mówią inne osoby o twojej wymowie będzie dobrą wskazówką. W razie wątpliwości, powinieneś udać się do logopedy na konsultację. Jest to jedyny warunek do tego by zacząć samodzielną prace nad dykcją.

A co jest wadą a co tylko błędem? Najczęstsze wady u dorosłych polaków to niewymawianie głoski „r” lub seplenienie. Jąkanie też możemy zaliczyć do tej grupy, jednak w tym przypadku terapia ma odmienny przebieg. Błędem natomiast są wszystkie „potknięcia artykulacyjne”, „zafaflunienia”, „zaplątany jezyk” i „mamrotanie”. W moim odczuciu istotną różnicą jest umiejętność autokorekty. Jeśli coś Ci nie wyszło to jesteś w stanie powiedzieć to prawidło przy następnej próbie. W przypadku wady nie jesteś w stanie się skorygować lub wymaga to od Ciebie tak dużego wysiłku i skupienia, że równie dobrze mógłbyś próbować wypowiedzieć coś po chińsku lub węgiersku 😀

Wspomniana różnica miedzy terapią a treningiem jest szalenie istotna. W przypadku gdy jednak masz wadę wymowy i samemu zaczniesz „pracować nad dykcją”, możesz pogłębić istniejącą wadę. Z jednej strony może być bardziej słyszalna. Z drugiej strony, będzie trudniej ją naprawić jak już trafisz do logopedy, tj. dłużej to potrwa.

Udostępnij artykuł na:

WhatsApp
Facebook
Threads
X
Pinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *