„Zielona mila”, czyli niekończąca się tułaczka
Na początek przyznam szczerze, że czasem trochę denerwują mnie nadinterpretacje obrazów filmowych, gdy krytycy na każdym kroku doszukują się ukrytych znaczeń i symboli. Oczywiście nie jest tak, że sam z siebie nie próbuję odgadnąć w oglądanych „dziełach” nawiązań do mitologii lub innych wytworów kultury (filmów, literatury czy malarstwa). Nie lubię po prostu przesady. Tym bardziej…